Frank Foster „Pochodnia Sprawiedliwości”
Status: zawieszony agent
Wiek: 58 lat

Jego prawdziwe imię, to Frank Foster. Jest bohaterem zwykłych amerykanów. Rozpoznawalna i podziwiana wizytówka armii i policji USA stojącej na straży obywateli. Przedstawiany za wzór dla dzieci i idealny małżonek dla młodych dam. Powstawały o nim komiksy i powieści, napędzające jego sławę. A jaka była jego historia?

Jako młody mężczyzna, był marnym bokserem ze świetnym prawym sierpowym (większość walk przegrywał, ale jak już trafił… zabił co najmniej dwie osoby, a jedną wysłał na wózek do końca życia). Marna sytuacja finansowa sprawiła, że zaczął się łajdaczyć i obracać w szemranym towarzystwie szumowin Nowego Jorku. A więc jak zwykły oprych stał się bohaterem ludu? Pan P. i Bob Fisher (jeszcze jako stu procentowy człowiek) właśnie założyli swoją organizacje(BBO) na którą brakowało im funduszy. Bob wymyślił, żeby poprosić o pieniądze w senacie, co sprawiło poznanie kilku wpływowych dżentelmenów. Sprawa była prosta, wśród ludności miast ameryki zapanował strach i niepewność jutra, spowodowana wysoką przestępczością. „Trzeba temu zaradzić, a pieniądze się znajdą” – B. Fisher. Panowie nie mogli wyeliminować problemu z dnia na dzień więc trzeba było zmienić nastroje społeczeństwa. Dać im prawdziwego bohatera, który wpłynie na ich zachowanie i da poczucie bezpieczeństwa. I wtedy Bob wymyślił Pochodnie Sprawiedliwości. Bohatera zwykłych obywateli. Potrzebowali tylko odpowiedniego kandydata. Sprawa rozwiązała się ekspresowo po wyjściu ze spotkania z kongresmenami. Pan P. dostrzegł jak ktoś próbuje odkręcić koła z ich Forda zaparkowanego przy krawężniku. I w takich właśnie kryminalnych okolicznościach poznali Fostera. Po krótkiej rozmowie skuszony sławą i 10$, zgodził się i stał się idolem i obrońcą ameryki. Jego przeszłość została skutecznie zatuszowana. Frank po latach objeżdżania kraju i promowania interesów kongresmenów, ma już serdecznie dość tej „Fuszki”. Znudzony i zniesmaczony życiem, znów zaczął pić i chodzić na panienki. Wśród społeczeństwa pojawia się już coraz rzadziej, a jego sława wraz z jego postępującym wiekiem zaczyna powoli przygasać – choć wciąż jest rozpoznawalną gwiazdą. Głównie przesiaduje w organizacji i czeka na kolejną robotę gdzie będzie musiał znów stanąć wyprostowany, trzymając się pod boki i rzucić jednym ze swoich wyuczonych sloganów. „Nie martwcie się, Pochodnia Sprawiedliwości tu jest, zaraz się tym zajmę” albo „Ład i porządek, pamiętajcie oprychy”, a po wszystkim wrócić do bazy, odebrać wynagrodzenie i dopić do końca butelkę burbonu.