guślarz prawi …
guślarz, 12-03-2017
… to jednocześnie moje growe posumowanie lutego i co ważniejszych „aktualności”. Miniony miesiąc obfitował w nowe tytuły choć było i kilka powrotów.
WIEŚCI MIESIĄCA
1. Legenda Pięciu Kręgów – każdy ma kilka gier, w które chciało się zagrać i z różnych powodów nie było możliwości. FFG aktualnie przygotowuje nową edycję tej świetnej karcianki. Więcej materiałów ma się pojawić na Gen Con Indy 2017 w sierpniu. Ostatnio pokazano grafikę prawdopodobnie ujawniającą ilość klanów w podstawce. Osobiście bardzo czekam.
GRANIE BEZ PRĄDU
1. Martwa zima – wielki powrót minionego miesiąca. Jedyna gra (jak na razie) w zombi klimatach, do której jestem przekonany. Świetna gra kooperacyjna z motywem zdrajcy. Zarządzamy kolonią ocaleńców, wykonujemy zadania, walczymy z martwym zagrożeniem i próbujemy wypełnić swojej dodatkowe cele a to wszystko w poczuciu, że między nami jest zdrajca, który tylko czeka aby w odpowiedniej chwili wbić nam nóż w plecy. Czasem tylko można poczuć rozczarowanie gdy okaże się, że jednak zdrajcy nie było … gdyż jest przydzielany losowo. Polecam bezwzględnie.
2. Guild Ball – gra której koncept mnie zauroczył. Konflikty gildii rzemieślników rozwiązywane są na boisku … oczywiście nie tylko za pomocą piłki, ale również różnego rodzaju broni. Świetny bitewniak rozgrywany jako pojedynki sześcioosobowych drużyn. Jest jedno „ale” … jak dla mnie wielkie. Czas rozgrywki z moich oczekiwań względem realnej rozgrywki bardzo się rozjechał. Mam świadomość że ograni gracze zamykają rozgrywkę w dwóch godzinach, ale mimo tego liczyłem na coś bardziej dynamicznego. Teraz pytanie … dlaczego drugie miejsce? Nie mogę zaprzeczyć, że mechanicznie gra jest bardzo dobra … szkoda tylko, że trwa tak długo. Nie będę się wzbraniał że nigdy nie zagram … piwowarzy czy grabarze mają swój klimat … może do niektórych gier trzeba dorosnąć … może niektóre po prostu nie są dla nas. Czas pokaże.
3. Star Wars: Przeznaczenie – znowu powrót. Tak jak pisałem gra mechanicznie prosta i przyjemna. Wraca dlatego, że fajnie czasem w nią zagrać. Niestety lub na szczęście już nie moimi taliami. Dostanę talię to zawsze zagram. Swoich kart już raczej nie kupię, ale o tym pisałem w zeszłym miesiącu. Lubię kości, ale niestety miłość ta nie jest odwzajemniona co nie zmienia faktu, że dla fanów Gwiezdnych wojen i kości pozycja obowiązkowa.
3. Carcassonne – wspólnie z SW: Przenaczenie trzecie miejsce. Klasyk klasyków. Nie grałeś to musisz choć spróbować. Z gier rodzinnych to jak na razie dla mnie numer jedne. Zaoferujecie mi Splendor, Dixit, Pędzące żółwie itp. to zawsze wybiorę Carcassonne. Prosta mechanika i satysfakcjonująca rozgrywka. Układamy wspólnie kafelki jednocześnie starając się stworzyć kompletne tereny, za które dostaniemy punkty.
4. Kamień gromu – często określana jako „analogowy” klon Diablo. Jako sentymentalny entuzjasta tego hack’n’slasha musiałem sprawdzić. Gra zalicza się to tzw. Deck Building Games czyli rozgrywka polega na tworzeniu i optymalizacji swojej tali podczas całej rozgrywki. Klimat rzeczywiście podobny plus sprawna mechanika … niestety całkowity brak interakcji między graczami zmniejsza ostateczne wrażenia.
5. The Others – gra kooperacyjna przeciwko innemu graczowi w klimatach horroru. Kojarzy się z Zombicide, tylko że mechanicznie i fabularnie dużo bardziej mi odpowiada. Gdy dostałem do grania wilkołaka, którym mogłem zmieniać formy byłem wniebowzięty (jako fan likantropii jestem bezkrytyczny – prawie – do gier, w których się pojawiają). Gra nie jest wyżej tylko dlatego, że zagrałem w nią tylko raz i jeszcze nie wiem czego się można spodziewać w dalszych rozgrywkach.
5. Kingdomino – grę poznałem na Nocce planszówkowej przy okazji turnieju tejże gry (zająłem „mocne” 17 miejsce). Zasady szybkie do nauczenia, przyjemne i śmiało można ją zakwalifikować do gier rodzinnych. Elementy domina i skojarzenie z Carcassonne to dobra rekomendacja. Budujemy własne królestwo za pomocą różnych kafelków terenu i na końcu zbieramy punkty.
7. Chaos w Starym Świecie – gra kultowa (podobno) … to jakim cudem tak nisko? Zwyczajnie … podczas mojej pierwszej rozgrywki byłem w większość gry warzywem i mam wrażenie, że niewystarczająco poznałem zasady. Obowiązkowo jeszcze do ogrania.
7. Zombicide – rozczarowanie miesiąca. Z recenzji i opowieści gra wyglądała na wciągającą. Niestety to wcielenie gromienia zombich jest dla mnie bardzo nużące i monotonne. Nie wzbraniam się przed jeszcze jednym podejściem, ale nadziei nie mam wiele.